25 sierpnia sąd ogłosi wyrok w sprawie spółki bieliźnianej Atlantic. Ma rozstrzygnąć, czy firma zostanie zlikwidowana, czy też otrzyma drugą szansę w postaci upadłości układowej.
O drugi wariant walczy prezes przedsiębiorstwa Wojciech Morawski, który chce uratować firmę i wyprowadzić ją na prostą. Szanse na odbudowę spółki widzi w mocnej pozycji marki Atlantic, która cieszy się dużą rozpoznawalnością w Polsce. Firmę pogrążył przede wszystkim kryzys na rynkach ukraińskim i rosyjskim, ale również działania urzędu skarbowego oraz inwestycje w centrum logistyczne i sieć detaliczną.
„Nie zabezpieczyłem firmy w takim stopniu, w jakim mogłem, w okresie dobrej koniunktury. Warto tworzyć lekkie biznesy. Nie obciążać się aktywami [np. majątkiem trwałym]. W koniunkturze przynoszą korzyści, ale w dekoniunkturze są kamieniem u szyi. Takim błędem była budowa centrum logistycznego. Gdyby nie to, nie byłoby VAT do zapłaty i upadłości. Trzeba było zlecić na zewnątrz usługi logistyczne. I tak będę działać w przyszłości. Błędem była też budowa sieci detalicznej, lepiej zbudować franczyzową” – powiedział w wywiadzie dla Wyborczej.biz prezes Wojciech Morawski.
Firma Atlantic została założona przez Wojciecha Morawskiego w 1993 r., a dwa lata później na polskim rynku pojawiła się jej pierwsza kolekcja bielizny. Eksport produktów na rynek rosyjski i ukraiński spółka rozpoczęła już w 1996 roku.