Esotiq & Henderson otwiera coraz więcej zagranicznych sklepów internetowych. O eksporcie przez e-commerce rozmawiamy z prezesem firmy Adamem Skrzypkiem.
Jak postrzega Pan rolę e-handlu w Państwa obecnych i przyszłych działaniach eksportowych?
Poza Polską mamy już dziewięć sklepów internetowych na rynkach zagranicznych. Większość z nich wystartowała jednak dopiero w tym roku. Przyjęliśmy strategię, że zanim wejdziemy na nowy rynek z salonami, będziemy otwierać sklepy internetowe. To forma sprawdzenia potencjału w danym kraju, jeśli chodzi o bieliznę Esotiq. W związku z tym, że to dopiero początek, udział procentowy e-sprzedaży w całości eksportu jest niewielki, ale wiążemy z tym kanałem duże nadzieje.
Najlepsze wyniki osiągamy w krajach, w których już mamy salony Esotiq (Niemcy, Ukraina, Białoruś), m.in. dlatego, że marka jest już rozpoznawalna. W pozostałych krajach wykorzystujemy różne narzędzia marketingowe do budowania znajomości marki w internecie.
Z jakich form sprzedaży internetowej korzysta firma na różnych rynkach?Na czym polega współpraca z Modehaus.de?
Mamy dwie formy sprzedaży internetowej. Nasze własne sklepy obsługują rynek w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Czechach, na Słowacji, w Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Szwecji, na Węgrzech i we Francji. Na Wschodzie, czyli na Ukrainie i Białorusi, sklepy internetowe powstały we współpracy z lokalnymi partnerami. Dzięki współpracy z lokalnymi partnerami na Wschodzie możemy zapewnić klientkom lepszą jakość obsługi. Rynek wschodni ma swoją specyfikę. Regulacje prawne są tam inne niż na rynkach Unii Europejskiej, gdzie możemy działać praktycznie tak jak w Polsce. Dlatego w Unii otwieramy własne sklepy.
Platforma modehaus.de zrzesza stacjonarne domy handlowe w Niemczech, oferując ich asortyment w sklepie internetowym. Współpracuje tam z 31 domami handlowymi o wysokiej rozpoznawalności wśród klientów.
Co poleci Pan polskim firmom z branży mody, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z e-eksportem?
My najpierw otworzyliśmy sklep w Polsce, zdobywaliśmy doświadczenie i pracowaliśmy nad jakością obsługi. Mieliśmy świadomość, że zagraniczne sklepy, z którymi przyjdzie nam konkurować, mają dużo większą rozpoznawalność w danych krajach, a klienci mogą mieć inne przyzwyczajenia i wymagania niż w Polsce. Dopiero później rozpoczęliśmy proces uruchamiania sklepów zagranicznych, oczywiście po odpowiednich przygotowaniach. Warto pamiętać o tym, że każdy z rynków zagranicznych ma swoją specyfikę. Bez dokładnego rozpoznania rynku i preferencji zakupowych klientów nie można skutecznie konkurować z lokalnymi serwisami.